Posłużę się przykładem „Racowiska”, czyli akcji białostockich kibiców. Jedno zdarzenie, kilka redakcji. Teoretycznie opis w każdym piśmie powinien być zbliżony. Niestety środowiska kibicowskie cieszą się sympatią niektórych źródeł informacji i niechęcią innych. Widać to po tytułach opisujących to samo wydarzenie. Spektrum rozciąga się od zachwytu do pogardy.

Kurier Poranny wyraził się emocjonalnie. Jest wykrzyknik, jest mocny epitet. Dziennikarz powinien unikać wartościowania w formie sugerującej obiektywizm. Może co prawda napisać, że sam uważa imprezę za wspaniałą, że ktoś konkretny ocenił jako wspaniałą, że większość tak myśli, ale nie, że była wspaniała. Wiadomo, że jedni ludzie mogą uważać tak, inni śmak. Jestem osobiście zaskoczony tak pozytywnym odbiorem Porannego. Być może jest to skutek kupienia grupy Polska Press przez Orlen.

Eska również nie pogardziła wzmocnieniem przez interpunkcję. Użyła przydomka „Wielkie”, z tym że tak samo nazywali zgromadzenie sami kibice, więc przymiotnik jest usprawiedliwiony.

Dzień Dobry Białystok wyraził się ostrożnie. Wiadomo jednakowoż, że Racowisko zrobiło na kimś wrażenie. Domyślamy się, że co najmniej na autorce.

Widok faktycznie musiał być imponujący, bo Białystok Online także nie kryje ekscytacji.


W końcu perełka dziennikarskiego upadku, jaskrawy przykład jak nie dostarczać wiadomości – dla której cały ten wpis. Gazeta Wyborcza zapowiada spotkanie fanów Jagiellonii alertem, straszy czytelnika. Po fakcie używa pogardliwego zestawienia słów i składni. Tekst jest również pełen jadu. Organizatorów nazywa się kibolami, a cel kibiców to „zadymienie miasta”. Nie pada ani słowo o rocznicy klubu.
Dziennikarz ma obowiązek szczególniej ostrożności, kiedy pisze o kimś źle. Gazeta pana Michnika wykazuje się w tym względzie i w tym przykładzie potworną beztroską. Zapewne, żeby każdy, kto niefrasobliwie kupuje mierne pismo i je czyta, przyjął zalecaną przez dziennik postawę niechęci.
Nie możemy nie przejmować się zaangażowanymi autorami. Co prawda popisali, splunęli, wydrukowali, ale nie każdy odbiorca jest dość samodzielny, żeby we własnym zakresie odkryć manipulację emocjami. Artykuły Wyborczej podsycają społeczną polaryzację i podejmują się butnie określania, którędy ma przebiegać granica i kogo trzeba lubić, a kogo nie. Wstyd!
(Grzegorz Żochowski, fot. kadr z filmu Jaga TV https://youtu.be/Ur8XgunpU_U)