Izolacja spowodowała spadek infekcji i ograniczenie wizyt lekarskich, a to przełożyło się na zahamowanie sprzedaży leków na receptę. Wprawdzie wzrosty odnotowała kategoria produktów do dezynfekcji oraz wzmacniających odporność, ale mimo to ilościowo sprzedaż na całym rynku spadła o ponad 3 proc. – wynika z danych PEX PharmaSequence. Wprawdzie obrót statystycznej apteki wzrósł, ale przyczynił się do tego spadek liczby aptek na rynku, co jest spowodowane zmienionymi kilka lat temu regulacjami. Wraz z falą szczepień i ustępowaniem pandemii aptekarze liczą na powrót pacjentów, zwłaszcza tych kupujących leki refundowane.
– Rynek apteczny w zeszłym roku prawie nie urósł. Według naszych danych wzrost wartościowy to jest 1,4 proc., ale ilościowo sprzedaż spadła o ponad 3 proc. – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jarosław Frąckowiak, prezes PEX PharmaSequence. – Ten spadek nie jest niczym dziwnym, ale jego wysokość już zaczyna niepokoić, szczególnie jeżeli popatrzymy, co się przestało sprzedawać. To przede wszystkim leki na receptę, szczególnie refundowane i niepełnopłatne. Wynika to z utrudnionego dostępu do służby zdrowia, z obostrzeń, jakie zostały wprowadzone, bo paradoksalnie przestaliśmy chorować na infekcje, nie było alergii.
– Kategorią topową w początkowym okresie pandemii były środki ochrony osobistej oraz do dezynfekcji, ale ta sprzedaż natychmiast została przechwycona przez rynek masowy. Trudno powiedzieć, że na tym ktoś zarobił, rzeczywiście ceny tych produktów na początku były wysokie, ale bardzo szybko zaczęły spadać, jak tylko się zwiększyła podaż – mówi Jarosław Frąckowiak.
Wysokie było również zapotrzebowanie na leki i suplementy wspierające odporność, szczególnie podczas drugiej fali pandemii.
– Z kolei produkty przeciwbólowe, przeciwprzeziębieniowe, ponieważ nie mieliśmy jesienią epidemii grypy, nie sprzedawały się tak dobrze jak w zeszłych latach – mówi prezes PEX PharmaSequence.
Statystyczna apteka miała w 2020 roku obroty wyższe o 5,8 proc. niż w 2019 roku i aż o 19,4 proc. niż w 2018 roku. Średnio wyniosły one niemal 2,8 mln zł. Liczba pacjentów spadła jednak o 5,6 proc., do 44,1 tys.
– Obrót średniej statystycznej apteki rośnie, czyli wydawać by się mogło, że jest dobrze. Było to jednak spowodowane głównie spadkiem liczby aptek. Prawie 460 aptek i punktów aptecznych netto z rynku ubyło, mamy ich teraz około 13 tys., a był taki okres, że działało ich ok. 15 tys. Wydaje się, że ten trend spadkowy nie zostanie zahamowany – ocenia Jarosław Frąckowiak.
Farmaceuci liczą jednak na powrót pacjentów po tym, jak świat upora się z koronawirusem, m.in. za pomocą szczepień. Otwarcie gospodarek i zniesienie obostrzeń może zwiększyć dostęp do wizyt, badań i usług medycznych, a więc przyczyni się do większej liczby diagnoz. Konkretne prognozy na 2021 rok uzależnione są od tego, ile czasu zabierze farmakologiczne opanowanie pandemii i przełamanie psychicznych barier konsumentów.
– Odroczony dług zdrowotny trzeba będzie spłacić. Będziemy musieli zacząć leczyć tych pacjentów, którzy nie zostali zdiagnozowani, przerwali terapię, nie podążali za nią tak, jak powinni. Zatem popyt, który będzie stymulował podaż, powinien być bardzo duży – przewiduje prezes PEX PharmaSequence. – Przypuszczamy, że rynek może urosnąć znacznie więcej niż w ubiegłym roku, nawet o około 7 proc. wartościowo, i odbić się mocno od tych ujemnych wyników dotyczących liczby sprzedanych produktów.
(źródło: Newseria)