Niektóre media – prym wiodą opozycyjne do rządu – urządziły protest. Polega on nawet na zaprzestaniu publikowania nowych treści! Emitowana jest wyłącznie czarna plansza z napisem „Media bez wyboru”.
Poszło o projekt ustawy, nad którym pracuje Ministerstwo Finansów. Zakłada on wprowadzenie dodatkowego podatku od reklam. Firma, biorąc pieniądze za reklamę, musiałaby co pół roku lub co rok wyliczać, ile na tym zarobiła i przekazywać haracz fiskusowi. Projekt dotyka mediów tradycyjnych, telewizje, kina, rozgłośnie radiowe, ale i portale internetowe. Pod warunkiem, że obroty roczne przekraczają 750 mln €, a wpływy z reklam 5 mln €.
Reklama w internecie miałaby być opodatkowana na poziomie 5%, co plasuje się mniej więcej pośrodku stawki, bo pozostała media, zależnie od obrotów płaciłyby 2% do 10%. Wyjątkiem byłyby reklamy produktów specjalnych jak medykamenty, paramedykamenty, czy suplementy diety, które obciążono podatkiem do 15%.
Na wieść o następnej daninie niektórzy dostawcy treści, a zarazem dostawcy nośników reklamowych, urządzili wizualny protest. Zablokowali dostęp do oferowanych na co dzień wiadomości, za to afiszują się planszą „Media bez wyboru”. Wydaje się, że chcą przekonać odbiorców, iż stoją na krawędzi urwiska, w które stara się je strącić rząd. Niektóre nie unikają insynuacji, że zamierzenie ma na celu uderzenie w dziennikarstwo „niezależne”, czyli krytyczne wobec Prawa i Sprawiedliwości. Jest to nieprawda. Opłata będzie płacona nie tylko przez TVN, Agorę, czy RMF, ale i przez Orlen, nowego właściciela Polska Press. Na regulacji skorzystają z kolei zarówno lewicowe, jak i prawicowe, jak i każde inne małe redakcje. Takie jak nasza.

Ministerstwo wykazuje się jednak naiwnością, jeśli spodziewa się, że zyska pieniądze od zagranicznych koncernów, jak Facebook czy Google. Nasz kraj nie jest dość silny na arenie międzynarodowej, a już zwłaszcza w kontaktach z USA, żeby dysponował skutecznymi narzędziami egzekucyjnymi. Zauważyły to również podmioty zagrożone podatkiem, które zauważyły, że Twitter i Facebook są spod ciemniej gwiazdy. Nie przestrzegają zasad wolności słowa, bo zablokowały Trumpa. I to je należałoby opodatkować, a nie nasze rodzime kryształy publicystyki.