W sejmie kolejne etapy przechodzi właśnie projekt zmian w ustawie o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Propozycje grupy posłów z Lewicy otwierać mają drogę do nowych form zagospodarowania ludzkich zwłok. Z uzasadnienia dowiadujemy się, że obecne formy grzebania zmarłych, czyli przede wszystkim w grobach oraz kolumbariach są anachroniczne, „nie odpowiadające potrzebom znacznej części społeczeństwa”. Nowinki mają zapewnić formy pochówku „niewywodzące się z tradycji katolickiej” – dokładnie tak została zapisana intencja autorów.
Pierwszym z dodatkowych sposobów chowania zmarłych ma być umieszczenie urny z prochami w domu. Projekt ustawy stawia wobec właściciela prochów wymagania. Między innymi urna nie mogłaby być przechowywana w pobliżu legowiska zwierząt, nie w pokoju dziecięcym (ale tylko do 13-tego roku życia, później można), nie w schowku na łopaty, nie razem ze śmieciami, nie w kuchni, a także pod żadnym pozorem w „łazienkach, toaletach i ustępach”. Trzymanie sproszkowanych zwłok w domu – wiadomo z praktyki zachodniej – prowadzi całkiem często do ich zbezczeszczenia i kłopotów. Czy to przeprowadzki, czy śmierć jedynego mieszkańca domu, który ma świadomość obecności prochów, czy zdarzenia losowe z urną są przyczynami, że prochy trafiają w najlepszym wypadku na dywan, albo na garażową wyprzedaż wyposażenia, w najgorszym zaś na wysypisko.
Inną nowinką mają być „pola pamięci”. Zaznaczmy, że ustawa zasadniczo zabrania otwierania raz zamkniętych trumien albo urn, w szczególności osób zmarłych na choroby zakaźne. Wyjątkiem ma być wysypanie prochów na trawę. Obszary, na którym można wysypywać, to właśnie „pola pamięci”.
Ostatnia innowacja to „ogrody pamięci”. Spopielone i zmielone szczątki zmarłego wkładane byłyby do specjalnej urny, której zamknięcie zawiera sadzonkę drzewa i nawóz wstępny. Po jakimś czasie korzenie przerastałyby ludzkie pozostałości. Ustawa mówi o drzewach, więc zakładać należy, że koncepcja jest szalenie kosztowna. Nad jednym pochówkiem trzeba zapewnić przestrzeń na koronę drzewa. Tylko co później zrobić z takim drzewem? Szacunek do zmarłego nakazywałby nie dotykać go. Ale co jeśli zostanie zaatakowane przez robaki i uschnie? Albo wiatr zrobi wykrot? Jaka w końcu jest powaga odmówienia „wieczny odpoczynek”, patrząc na kasztanowiec albo czereśnię?
Lewicowe przemyślenia nie znajdą na pewno poparcia Kościoła Katolickiego. Kościół stoi na stanowisku, że pochówek powinien podkreślać godność ciała ludzkiego i wyrażać przekonanie, że śmierć jest tymczasowa, nie niszczy człowieka na zawsze, jest rodzajem snu i oczekiwania na zmartwychwstanie. Prawo kościelne zezwala na kremację, pod warunkiem, że nie została wybrana z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej. Zaleca unikanie mumifikacji, balsamowania czy kremacji, w tym rozsypywania prochów, gdyż wskutek takich praktyk śmierć może zacząć być pojmowana jako stan całkowitego zniszczenia ciała człowieka.
Wydaje się, że właśnie w podejściu do istnienia nieśmiertelnej duszy tkwi kość niezgody i złożone przez Lewicę propozycje mają być symbolicznym wyrazem, że ciało ludzkie jest jedynie substancją do recyklingu lub anihilacji, gdy Kościół naucza, że śmierć jest oczekiwaniem na życie wieczne.
(GŻ, fot. Pixabay)