Grudniowa sesja Rady Miasta Białegostoku zaczęła się od przyjemnego, pojednawczego akcentu wręczenia Betlejemskiego Światełka Pokoju przez harcerzy. Przewodniczący Rady ładnie podziękował, wyraził nadzieję, że światełko z Betlejem doda otuchy do walki z COVID-19 oraz poprosił, aby druhowie przekazali w zastępach życzenia „spokojnych i zdrowych rodzinnych świąt wielkanocnych”.
Po czym znicz zapalony od ognia z miejsca narodzin Chrystusa Pana trafił w kąt i radni rzucili się sobie do gardeł. Gdyby spora część uczestników obrad nie łączyła się zdalnie, niewykluczone, że nie wszyscy wróciliby do domów z kompletem kudłów na głowie.
Poszło między innymi o finalną wersję budżetu miasta na 2022 rok. Zwyczajem lat ubiegłych niemal wszystkie pomysły radnych PiS zostały ubite jednym, zbiorczym głosowaniem. Według radnej Rzeszewskiej było ich kilkadziesiąt, a przyjęto intencjonalnie zaledwie 3. Następne 3 okazały się być przypadkiem zawarte w planie wydatków, więc nie trzeba było nic zmieniać. Niesmak wzbudzała jednak stuprocentowa akceptacja poprawek radnych zaprzyjaźnionych z prezydentem oraz podopiecznych Szymona 2050.
Wspomniany zarzut padł. Chciałbym Szanownym Czytelnikom zrelacjonować argumenty, dlaczego tak się dzieje. Oto wytłumaczenia zjawiska, które przedstawili prezydent oraz „jego” radni:
bo Prawo i Sprawiedliwość, kiedy miało większość w radzie, robiło tak samo,
bo w sejmie żadna poprawka opozycji nie została przyjęta,
i tak Białystok ma super klasę i wysoki poziom, że 3 poprawki opozycji miejskiej trafią do realizacji.
Czy były jakieś inne uzasadnienia? Otóż nie było! Czy widzicie gdzieś w powyższych punktach chętnie artykułowany przy różnych okazjach farmazon, którym ci sami ludzie polerują sobie gęby o „służbie mieszkańcom”, o „pracy ponad podziałami”, o „wsłuchiwaniu się w głos wszystkich”?
Nie możecie, bo motywacje rządzących opierają się na personalnych animozjach, elitaryzmie, partyjny egoizmie i w nosie mają niemal połowę białostoczan, którzy akurat nie głosowali na nich i teraz latają po prośbie do „niewłaściwych” radnych. Ważniejsze dla Truskolaskiego i Koalicji Obywatelskiej jest skopanie przeciwnika niż to, że przychodzi on z postulatami zwykłych ludzi.
Jestem tradycyjnie zażenowany i znów podkreślę, że rządzą nami małostkowe, mściwe dzieciaki. Berbecie mówią o chrześcijaństwie (także i na tej sesji), bo zdaje się to podnosić ich walory moralne we własnych oczach, ale za wiele z niego nie rozumieją.
(Grzegorz Żochowski, fot. kadr z transmisji obrad Rady Miasta Białegostoku)